wtorek, 15 sierpnia 2017

Moje dzieciństwo

Witajcie.
Chciała bym wam opowiedzieć o moim dzieciństwie, którego nigdy nie miałam. Wychodząc z macicy mojej matki, wystrzeliłam jak z procy, o mało nie uderzywszy o ścianę. Żyje dzięki mojej niezwykle krótkiej pępowinie, zanadto i dzięki niej dostawałam najlepsze jadło jakie jadła moja rodzicielka: kiełbasa z grila, pierogi, pasztet, same rarytasy, gdzie nie każdy mógł sobie pozwolić na tak wykwintnie posiłki jak moja mamusia. Pamiętam dzień kiedy zjadła coś niezwykłego, było to coć co mną wstrząsnęło było tam mięso, warzywka, i ostry sos, tak to był kebab od turka z Niemiec francuskiego pochodzenia, którego matka była z Białorusi. Ni  stąd ni zowąd naszły mnie napady bólu dupy i wrażenie jak bym wyszła z basenu: mamie odeszły wody, a była to ciąża pozamaciczna... Ale się rozgadałam miało być o moim dzieciństwie, przepraszam!
...Od maleńkości nie byłam lubiana przez inne dzieci, nawet własna matka nie okazywała mi miłości, w wieku 4 lat pierwszy raz zabiłam... przez przypadek... komara... dupą... no usiadłam na niego!
Nie był to koniec moich mordów, jadąc hulajnogą rozpędziłam się do 130km/h i na moim czole okrutną śmiercią zginęła mała, niewinna mucha końska... a nie to wtedy w konia wjechałam.
Trauma, od tego czasu przyrzekłam sobie już nigdy nie jeść koniny.
Morderstw nie było końca, nie raz zarżnęłam kogoś na śmieć, ale i nie raz mnie ktoś zerżnął.
Musiałam w końcu się ogarnąć, lecz głosy z wnętrza mnie, nie pozwalały mi na to, okazało się ze przemawia do mnie mój żołądek iż od 15-stu minut nie jadłam, z prędkością światła udałam się do najbliższego sklepiku, gdzie zakupiłam marynowane śledzie w puszce.
Mijały godziny, dni, tygodnie, miesiące, kwartały, lata, aż dotarłam tu gdzie jestem teraz, jestem nikim ale cóż.
Dziękuje za uwagę i życzę miłej/ego nocy/dnia.


wtorek, 1 sierpnia 2017

TOUR DE....

Było ciepłe lato chodz czasem padało duzo wina sie piło i mało się spało tak zaczeła się wakacyjna przygoda mojego życia. 16.05.1969 r. bardzo wcześnie rano był mój piękny rejs motorówką... Titanicem, była to podróz do małej indiańskiej wioski nazywanej Kodrąb 3X.
Ale nie ważne, kogo to obchodzi. Po prostu zaginęłam na Titanicu.
W ostatnich dniach odbywa się Tour de France w Polsce. Postanowilam wziąc udział w tej imprezie, lecz nie działa mi hamulec na prawe koło w moim wózku inwalidzkim, więc zostałam z tego powodu zdyskwalifikowana  dyscyplinarnie i odwieźli mnie na psiarnie z powodu zatruwania dupy organizatorom Tour de Kodrąb. Policjanci szybko zorientowali się ze maja do czynienia z niepełnosprawną umysłowo pszczołą z głową ślimaka, więc zaprowadzili mnie na dołek i po 69 godzinach puścili wolno w puszczę białowieską. Poczułam silny skurcz w mięśniach ślepej kiszki, co oznaczało tylko jedno...dziką ochotę na pasztet. Chcąc zaspokoić swoje pożądanie, kupiłam na przecenie w prestiżowym  sklepie stacjonarnym (biedronka) pasztet z bobra. Niestety, zachłysnęłam się puszką i musiałam trafić na salę intensywnej onkologii. Zaproponowałam panu dokturowi ze zrobie mu loda. Jednak szybko otrząsnęłam się ze wstrząsu poporodowego i uświadomiłam sobie, że nie pracuję w lodziarni. Bardzo mnie to zabolało. Jak najszybciej opuściłam mury tego szpitala psychiatrycznego samowolnie. Jednak karma szybko wraca i już o 21:37 tego samego dnia napadły mnie rozwścieczone szerszenie. Strasznie bolał mnie duży mięsień lewego pośladka. Dodatkowo ugryzła mnie dzika kobra w suta i mi odpadł... Nadal jestem w drodze do indianskiej wioski zwanej kodrąbiem. Fascynuje sie tym krajem trzeciego swiata poniewaz zyli tam moi przodkowie oraz zostaly tam wynalezione kamasutra i pizamy.Niestety na granicy między Kurdistanem na Wagadugu przyłapali mnie murzyńscy mariusze funkcjonariusze i skapnęli sie że podróżuję na fałszywym paszporcie MAryli Rodowicz. Za karę musiałam pomalować skorupki 69999 ślimaków, aby ożywić ich egzystencję... Kiedy byłam już bardzo blisko celu, zostalo mi jedyne 69 minut drogi do punktu docelowego, zostałam potrącona przez jaskrawozielony ciągnik z napędem na pięć kół. Tak się wlasnie zakonczyla moja podróż do dalekowschodnich Indii.
Pozdrawiam.

środa, 21 czerwca 2017

Lodowe marzenie Pana Kowalskiego

Witam
przed krótką chwilą zadzwoniwszy do mnie pani z domu publicznego Sabat, zapytawszy mnie, czy mam ochotę na mintaja, odpowiedziałam, ze nazywam się Bożena Kowalska. Wyśmienite śledzie sprzedawane są na ulicy słowiańskiej 56A. A ja mieszkam na ul. Mickiewicza 1. 
Tak bez żadnych łamań?
Łamana na 5.
Na 9?
Tak, na 9.

Będąc na wycieczce dla seniorów 69+ w miastach z nadmorskim uzdrowicielskim klimatem nie wpuszczono mnie do namiotu towarowego Cropp z przecenami do 90%, gdyż jebałam śledziem.
Poczułam się tym urażona, zdegustowana i poczułam silną chęć na wolno wędzone langustynki z grilla w sosie koperkowo-śmietankowym z ziemniakami. Więc udałam się do najbliżej zlokalizowanej restauracji McDonald, z której również mnie wyproszono z powodu przykrego zapachu śledzia z cebulą. Wychodząc z lokalu ujrzałam Janusza Kowalskiego wyrzucającego lodowe marzenie do śmietnika. Upewniwszy się, że ludzie idący ulicami patrzą na mnie, wyciągnęłam deser Pana Kowalskiego z kosza i go dokończyłam. Następnie poszłam na plażę nudystów uwędzić pyry.
Rozpaliłam ogień z szyszek i wsadziłam 5kg ziemniaków do ognia, które zawsze noszę przy sobie.
Po 997666 sekundach mogłam już delektować się przysmakiem Bogów zamieszkujących Górę Olimp. Ten dzień, 31 marca, uważam za najlepszy z dni w moim nędznym życiu.
Pozdrawiam.






Wycieczka nad Bałtyk

Dzisiejszego pięknego poranka, gdy księżyc jeszcze jasno połyskiwał, obudziłam się w swoim łóżeczku przykryta kołdrą w krzykliwe kwieciste wzory. Szybko wstałam na krzywe nogi, iż byłam umówiona z przyjaciółmi na wyjazd na plaże. Uradowana "wrzuciłam coś na ruszt" i ubrałam się w najbardziej niegustowne rzeczy jakie mam. Wychodząc z domu zeszłam na górę na strych policzyć kartofle. Policzywszy pyry mogłam spokojnie jechać. Ze spokojem wyjechałam sobie z podwórka zupełnie się nie spodziewając przy wjeździe na A4 złożył mi się składak... rozdygotana zaczęłam go nieudolnie składać. Kiedy już skończyłam przypominał taczkę, nie jechało mi się nim dobrze, ponieważ nie był zbyt stabilny. będąc juz prawie na plaży omsknął się o krawężnik i ja razem z nim wpadłam do Bałtyku, co spowodowało okrutny gniew władcy mórz króla Trytona- syna jednorodzonego Władysława Chuja Krzywego.


wu i e er es zet

Życie jest piękne

żartowałam

gniew impulsywny pośród morskich wzburzonych fal należących do złowrogiego króla Trytona
który swój gniew wylewa pod nogi niemieckich turystów

a pod moje nie
bo mnie nie dosięga nawet silna nerwica wyimaginowanego jegomości Trytona XVI

bo jestem tylko nikim
ale kocham ślimaki


wtorek, 13 czerwca 2017

najlepsza na ulicy

jestem najlepszą
poetką
na mojej ulicy

z tego co wiem
żaden inny poeta
tu nie mieszka


Rimini

To był tylko rimming w Rimini,
wakacje, plaża, 660 hoteli,
a w jednym my.
Po grecku, we Włoszech,
powiedziałeś "zaraz wracam"
kupię Ci colę, do tej pory
chce mi się pić, chuju.
~Rafalala

Polowanie na bobra.

Skurwysynie, Bobrze,
o Ty chuju, Bobrze.
Aaa, kurwa, Bober!
Aaa, chuju!
Chuju, Bobrze.
Ty chuju, Bobrze.
Nie uciekaj, Bobrze.
Nie uciekaj.
No i gdzie?
Siedź.
Ale fajny Bober.
AAAAAA!!!
Kurwa, gryzie.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Bal

W tym jakże nieważnym dla mnie dniu cierpię na rozwolnienie z powodu niedosmażonych frytek. Na dodatek występuje deficyt mojej ulubionej Coca coli. Wody nie piję, gdyż zawiera za dużo cukru, a ja jestem fit. Posiadam talię pszczoły, a nawet trzmiela.
Cholernie przystojny DJ- Andrzej Salamandra Plamista gra najgorszą muzykę, jaką w życiu słyszałam. Dlatego też tłum na parkiecie jest pełny nikogo. A tańczący belgijkę, nie tańczą jej w ogóle.
Moja sukienka w kwadratowe trójkąty przypominające trapezy wyróżnia się swoim niezwykle ubarwionym, namaszczeniem tkaniny. Czarno biała. A zebrani wśród mnie goście odstraszają mnie swoimi brzydkimi ryjami i niegustownymi strojami, które wyraźnie odstają od mojej niezwykłej kreacji i krzywo ściętej grzywki.
Nie wiem, co tutaj robię. 
Spotkawszy farbowanego blondyna na desce, który potencjalnie mógłby być moim mężem, zapytawszy go, czy lubi ślimaki, odpowiedział, że nie...W tym samym momencie dostałam astmy i posmutniałam. Nie mogłam pogodzić się z myślą, że mogłabym stracić blondyna o nieznanym mi imieniu. Postanowiłam podejść do niego jeszcze raz. Zapytawszy go ponownie, ale o to, czy lubi stopy, odrzekł, że kocha. Byłam przeszczęśliwa, że lubi mosiądz tak samo jak ja! Jednak niespodziewanie pojawił się mój środek transportu AAA...Amanda i spłoszyła mi kochanka.
Poczułam wtedy, że jestem nikim...ale kocham ślimaki...a blondyn nie kocha mnie...

sobota, 10 czerwca 2017

Kokon

Będąc już prawie dorosłą pszczołą chciałam zamieszkać we własnym kokonie. Niestety los mi nie sprzyja, Matka mnie nie kocha, a dupy dałam już dawno temu. Na dodatek cierpię na bezsenność z powodu otrzymania oceny niedostatecznej w czasach gimnazjalnych z biologii, z tematu o dziedziczeniu płci. Xd. XX. XY. Chciałam popełnić harakiri i pogodzić się z wolą zdradzieckiego boga wojny Neptuna, syna Benedykta XVI z domu jednorodzinnego jehowoszatańskiego. 
A JEDNAK.
Dalmatyńczyki kochają zasypiać przy świetle pomarańczowego słońca, świecącego ze strony północno-zachodniej.
Dlatego nadal jestem nikim i kocham ślimaki. Mieszkam w Żoliborzu obok Zbyszka z Ciechocinka. 
Moim hobby jest wyścig pcheł na grzbiecie AAA...Amandy zamieszkałej w jednym z niebieskich kontenerów Zbyszka (pot. Zbyniu-dla przyjaciół).

czwartek, 8 czerwca 2017

Fryzjer

Dzisiejszego dnia 08.06.2017r. o godzinie 13:10- byłam moja wizyta u... fryzjera przygotowywałam się do niej latami bojąc się o swoje dotychczasowe życie. Codzienne rozmyślenia: ile podciąć czy może nie obcinać czy zrobić grzywkę czy jednak nie, trapiły mnie całymi dniami. Kiedy już powoli nadchodził ten dzień stresowałam się coraz bardziej i bardziej aż dostałam zadyszki od nadmiernego myślenia. Bojąc się że po ścięciu moich nadmiernie wypadających włosów nie będę wyglądała godnie jak przystało na taką pszczołę jak ja . Uuuu... wchodząc do salonu fryzjerskiego chciałam z niego wyjść przez lekko uchylone okno, narastający stres powodował drganie lewej powieki, skręty kiszek, iii bule poniżej kręgosłupa. Pomyśleć że to zwykła wizyta u fryzjera. Docierając już na fotel gdzie miała być mi myta głowa-miałam nieskryte wrażenie że stylistka pragnie mnie utopić, byłam twarda jak głaz narzutowy- dzięki mojej bohaterskiej postawie przeżyłam. Udając się na miejsce gdzie miałam mieć obcięte włosy myślałam..! o niczym! Patrząc jak fryzjerka manewruje nożyczkami koło mojego rozdygotanego ciała. siedziałam z myślą że zaraz będę miała te nożyczki w tętnicy szyjnej. Gdy poleciały pierwsze włosy nie wiedziałam co o tym myśleć ale kiedy pani przeszła do zrobienia grzywki której nigdy nie miałam, byłam przerażona i podirytowana. gdy uniosłam głowę lustro wiszące przedemną w ułamku sekundy rozpadło się na miliony małych kawałeczków. Płacąc i wychodząc, wyszłam, przed salonem czekali na mnie moi najlepsi przyjaciele którzy komplementowali i podziwiali moją piękną grzywkę, która mnie osobiście nie sadysfakcjonowała. Nie miałam już wyjścia jak żyć z faktem że jestem najładniejszą dziewczyną w szkole(co także mnie nie zadowalało iż chciałam być najpiękniejsza na całym świecie i żadna jebana Śnieżka nie będzie od mnie ładniejsza).Kończąc tą wypowiedz pozdrawiam was wszystkich serdecznie i mam was głęboko w sercu.

środa, 7 czerwca 2017

Moje marzenia

Moim marzeniem zawsze było zostać pszczołą miododajną. Planowałam różne zabiegi kosmetyczne jak i przeszczep odwłoka czy sztuczne żądło, pragnęłam być wolna. Rodzice wspierali mnie w moich marzeniach i pragnęli, żebym była szczęśliwa. Chciałam żądlić przypadkowych ludzi i czerpać z tego przyjemność. Bardzo długo zbierałam na operację plastyczną, kosiłam trawniki sąsiadom, robiłam lody, roznosiłam ulotki, no i przyjęłam się na trzy etaty do domu publicznego. Nie udało mi się uzbierać odpowiedniej kwoty- moje marzenia legły w gruzach jak domek z kart. Żeby stać się pszczołą trzeba przejść bardzo wiele procesów takich jak: doczepianie czułków, wytatuowanie pasków na odwłoku i przeszczep żądła. Wychodzi na to, że już zawsze będę ślimakiem- czyli nikim.

Piękny wiersz


Ocalony

Mam dwadzieścia cztery lata
ocalałem 
prowadzony na rzeź. 

To są nazwy puste i jednoznaczne: 
człowiek i zwierzę 
miłość i nienawiść 
wróg i przyjaciel 
ciemność i światło. 

Człowieka tak się zabija jak zwierzę 
widziałem: 
furgony porąbanych ludzi 
którzy nie zostaną zbawieni. 

Pojęcia są tylko wyrazami: 
cnota i występek 
prawda i kłamstwo 
piękno i brzydota 
męstwo i tchórzostwo. 

Jednako waży cnota i występek 
widziałem: 
człowieka który był jeden 
występny i cnotliwy. 

Szukam nauczyciela i mistrza 
niech przywróci mi wzrok słuch i mowę 
niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia 
niech oddzieli światło od ciemności. 

Mam dwadzieścia cztery lata 
ocalałem 
prowadzony na rzeź.

wtorek, 6 czerwca 2017

Witam perełki to znowu ja KNT, przybywam do was z kolejną fascynującą opowieścią gdyż: za siedmioma górami, za siedmioma morzami mieszkałam z tatą i przedwcześnie zmarła matką wiodłam spokojnie i dość szczęśliwe życie. Ojciec postanawiając wyjść ponownie za mąż i sprawić mi tym samym macochę myślał że mnie uszczęśliwi lecz to wcale nie było tak... byłam małą zagubioną w odchłani syreną która szukała swojego "ja". Macocha imieniem Terrea była złem wcielonym czego nie zauważył mój ojciec, ślepo zakochany. Macocha pałała do mnie nienawiścią i pluła jadem w moja stronę. Kiedy zauważyłam ze Terrea chce mnie zjeść uciekłam do lasu gdzie zostałam zgwałcona przez mieszkające tam krasnale. Postanowiłam "puścić to płazem" i poszłam do lasu na zbierać muchomorów sromotnikowych na lunch. Błąkając się pomiędzy sosnami, modrzewiami, jodłami, dębami, i innymi krzakulcami spotkałam leżącą na runie leśnym małą dziewczynkę zapytawszy jak ma na imię odjękneła AAA... Amanda po myślałam że pewnie uciekła z ZOO. Postanowiłam się natychmiast oddalić lecz zaczeła iść za mną, postanowiłam biec ale skubana dogoniła mnie i ugryzła... zapytałam więc ponownie czy wszystko w pożądku? leśna koleżanka odpowiedziała ze nie! i że ma problemy w układani puzli i z reumatyzm. Wstrząsnęło to mną jak litr czystej żubrówki, postanowiłam że wezmę ją i może przyda mi się, ale sama niewiem do czego. Będąc inteligętną osobą postanowiłam wsiąść na nią jak na konia i pojechać do zamku króla Trytona, który był władca osiedlowego sklepu monopolowego. Wymyśliłam sobie w podświadomości (tak mówię na swoją szafę) że pragnę zostać małżonką syna jego jednorodzonego żula podsklepowego siedzącego na ławce po prawo. Miałam ochotę do niego podejść i spocząć koło niego na bezdrożu ławki lecz wstydziłam się,  i zrobiłam tak... wsiadłam na Amandę i podjechałam na moim rumaku pod jego tymczasowe posiedzenie (ławkę) chrząchłam! próbując zwrucić na siebie uwagę lecz nie dawałam rady, zaczęłam kaszleć i w końcu odezwał się do mnie..! Idź do lekaża! poczułam bul w sercu i natarczywe swędzenie prawego kolana u lewej nogi, rozpaczona odjechałam... Z chęcią zapomnienia o tej anomalii.

ciekawostka...

Mój ulubiony święty...jp2

ogloszenia parafialne

Po przeczytaniu postów.
proszę o niezabijane sie
urodzilam sie jaka sie urodzilam
aborcja zostala niepowiedziona.
Szukajcie Amandy.
Dziękuję.

Jestem...

Jestem nikim
ale kocham ślimaki
taki fetysz
jak na stopy
np mosiądz




Historia

Historia życia Klaudii....



Czyli ślimaka...



Bez łuski...

Moja przygoda na igrzyskach paraolimpijskich...

Witam.
Mam na imię K... Nie ważne. Domyślcie się. Zgadnijcie.
Jestem Kobietą, lecz urodziłam się z penisem. Dużym. Po moje niemowlęce kolana.
Jestem córką JP2 i Teresy z Katapulty. Kiedyś pokażę ich zdjęcie.

Otóż ostatnio miałam przyjemność wziąć udział w Igrzyskach Paraolimpijskich.(Tour de France) Byłam na wózku inwalidzkim (mój znak rozpoznawczy) do którego był przymocowany czarną taśmą izolacyjną rower. Żebym miała turboprzyspieszenie. Wygrałam tę konkurencję, gdyż jako jedyna brałam w niej udział. Do mety dojechałam z wciąż lekko palącym się ogniem znicza. 


Jestem z siebie dumna...
.
.
.
Wygrałam główną nagrodę...
.
.
.
.
Nagrodą było...........
.
.
.
 nic... 
Od Maryli Rodowicz tańczącej w Opolu KanKana w rozkloszowanej, delikatnie obcisłej, z dużym dekoltem brudnoróżowej sukience.
Bawiłam sie swietnie
cala noc
swiecacy nade mna jupiter nie dawal mi zjesc kebaba z ananasem popijajac tanią podróbkę jacka danielsa i wiśniówkę z czereśni...
nastepnego dnia chciałam odpokutowac za moje grzechy ktorych popelniam na prawde wiele (masturbieren sich) udalam sie do kosciola rzymskoprawosławnego. niechrześcijańsko niekatolickiego...
ksiadz nie chcac dac mi rozgrzeszenia postanowilam wypolerowac mu gałę........od drzwi wejściowych...ale od wyjściowych juz nie.

Śpiewać każdy może... nie każdy

Witam ale się na jarałam tzn. pod jarałam, kilka dni temu dostałam list gończy od samego Papierza, żartuje na pisał do mnie sam Piotr Rubik...