środa, 21 czerwca 2017

Lodowe marzenie Pana Kowalskiego

Witam
przed krótką chwilą zadzwoniwszy do mnie pani z domu publicznego Sabat, zapytawszy mnie, czy mam ochotę na mintaja, odpowiedziałam, ze nazywam się Bożena Kowalska. Wyśmienite śledzie sprzedawane są na ulicy słowiańskiej 56A. A ja mieszkam na ul. Mickiewicza 1. 
Tak bez żadnych łamań?
Łamana na 5.
Na 9?
Tak, na 9.

Będąc na wycieczce dla seniorów 69+ w miastach z nadmorskim uzdrowicielskim klimatem nie wpuszczono mnie do namiotu towarowego Cropp z przecenami do 90%, gdyż jebałam śledziem.
Poczułam się tym urażona, zdegustowana i poczułam silną chęć na wolno wędzone langustynki z grilla w sosie koperkowo-śmietankowym z ziemniakami. Więc udałam się do najbliżej zlokalizowanej restauracji McDonald, z której również mnie wyproszono z powodu przykrego zapachu śledzia z cebulą. Wychodząc z lokalu ujrzałam Janusza Kowalskiego wyrzucającego lodowe marzenie do śmietnika. Upewniwszy się, że ludzie idący ulicami patrzą na mnie, wyciągnęłam deser Pana Kowalskiego z kosza i go dokończyłam. Następnie poszłam na plażę nudystów uwędzić pyry.
Rozpaliłam ogień z szyszek i wsadziłam 5kg ziemniaków do ognia, które zawsze noszę przy sobie.
Po 997666 sekundach mogłam już delektować się przysmakiem Bogów zamieszkujących Górę Olimp. Ten dzień, 31 marca, uważam za najlepszy z dni w moim nędznym życiu.
Pozdrawiam.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Śpiewać każdy może... nie każdy

Witam ale się na jarałam tzn. pod jarałam, kilka dni temu dostałam list gończy od samego Papierza, żartuje na pisał do mnie sam Piotr Rubik...