wtorek, 6 czerwca 2017

Moja przygoda na igrzyskach paraolimpijskich...

Witam.
Mam na imię K... Nie ważne. Domyślcie się. Zgadnijcie.
Jestem Kobietą, lecz urodziłam się z penisem. Dużym. Po moje niemowlęce kolana.
Jestem córką JP2 i Teresy z Katapulty. Kiedyś pokażę ich zdjęcie.

Otóż ostatnio miałam przyjemność wziąć udział w Igrzyskach Paraolimpijskich.(Tour de France) Byłam na wózku inwalidzkim (mój znak rozpoznawczy) do którego był przymocowany czarną taśmą izolacyjną rower. Żebym miała turboprzyspieszenie. Wygrałam tę konkurencję, gdyż jako jedyna brałam w niej udział. Do mety dojechałam z wciąż lekko palącym się ogniem znicza. 


Jestem z siebie dumna...
.
.
.
Wygrałam główną nagrodę...
.
.
.
.
Nagrodą było...........
.
.
.
 nic... 
Od Maryli Rodowicz tańczącej w Opolu KanKana w rozkloszowanej, delikatnie obcisłej, z dużym dekoltem brudnoróżowej sukience.
Bawiłam sie swietnie
cala noc
swiecacy nade mna jupiter nie dawal mi zjesc kebaba z ananasem popijajac tanią podróbkę jacka danielsa i wiśniówkę z czereśni...
nastepnego dnia chciałam odpokutowac za moje grzechy ktorych popelniam na prawde wiele (masturbieren sich) udalam sie do kosciola rzymskoprawosławnego. niechrześcijańsko niekatolickiego...
ksiadz nie chcac dac mi rozgrzeszenia postanowilam wypolerowac mu gałę........od drzwi wejściowych...ale od wyjściowych juz nie.

1 komentarz:

  1. Piszcie komentarze perełki, jak wam sie podobaja historie z mojego zycia wzięte...

    OdpowiedzUsuń

Śpiewać każdy może... nie każdy

Witam ale się na jarałam tzn. pod jarałam, kilka dni temu dostałam list gończy od samego Papierza, żartuje na pisał do mnie sam Piotr Rubik...