wtorek, 1 sierpnia 2017

TOUR DE....

Było ciepłe lato chodz czasem padało duzo wina sie piło i mało się spało tak zaczeła się wakacyjna przygoda mojego życia. 16.05.1969 r. bardzo wcześnie rano był mój piękny rejs motorówką... Titanicem, była to podróz do małej indiańskiej wioski nazywanej Kodrąb 3X.
Ale nie ważne, kogo to obchodzi. Po prostu zaginęłam na Titanicu.
W ostatnich dniach odbywa się Tour de France w Polsce. Postanowilam wziąc udział w tej imprezie, lecz nie działa mi hamulec na prawe koło w moim wózku inwalidzkim, więc zostałam z tego powodu zdyskwalifikowana  dyscyplinarnie i odwieźli mnie na psiarnie z powodu zatruwania dupy organizatorom Tour de Kodrąb. Policjanci szybko zorientowali się ze maja do czynienia z niepełnosprawną umysłowo pszczołą z głową ślimaka, więc zaprowadzili mnie na dołek i po 69 godzinach puścili wolno w puszczę białowieską. Poczułam silny skurcz w mięśniach ślepej kiszki, co oznaczało tylko jedno...dziką ochotę na pasztet. Chcąc zaspokoić swoje pożądanie, kupiłam na przecenie w prestiżowym  sklepie stacjonarnym (biedronka) pasztet z bobra. Niestety, zachłysnęłam się puszką i musiałam trafić na salę intensywnej onkologii. Zaproponowałam panu dokturowi ze zrobie mu loda. Jednak szybko otrząsnęłam się ze wstrząsu poporodowego i uświadomiłam sobie, że nie pracuję w lodziarni. Bardzo mnie to zabolało. Jak najszybciej opuściłam mury tego szpitala psychiatrycznego samowolnie. Jednak karma szybko wraca i już o 21:37 tego samego dnia napadły mnie rozwścieczone szerszenie. Strasznie bolał mnie duży mięsień lewego pośladka. Dodatkowo ugryzła mnie dzika kobra w suta i mi odpadł... Nadal jestem w drodze do indianskiej wioski zwanej kodrąbiem. Fascynuje sie tym krajem trzeciego swiata poniewaz zyli tam moi przodkowie oraz zostaly tam wynalezione kamasutra i pizamy.Niestety na granicy między Kurdistanem na Wagadugu przyłapali mnie murzyńscy mariusze funkcjonariusze i skapnęli sie że podróżuję na fałszywym paszporcie MAryli Rodowicz. Za karę musiałam pomalować skorupki 69999 ślimaków, aby ożywić ich egzystencję... Kiedy byłam już bardzo blisko celu, zostalo mi jedyne 69 minut drogi do punktu docelowego, zostałam potrącona przez jaskrawozielony ciągnik z napędem na pięć kół. Tak się wlasnie zakonczyla moja podróż do dalekowschodnich Indii.
Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Śpiewać każdy może... nie każdy

Witam ale się na jarałam tzn. pod jarałam, kilka dni temu dostałam list gończy od samego Papierza, żartuje na pisał do mnie sam Piotr Rubik...