Dzisiejszego pięknego poranka, gdy księżyc jeszcze jasno połyskiwał, obudziłam się w swoim łóżeczku przykryta kołdrą w krzykliwe kwieciste wzory. Szybko wstałam na krzywe nogi, iż byłam umówiona z przyjaciółmi na wyjazd na plaże. Uradowana "wrzuciłam coś na ruszt" i ubrałam się w najbardziej niegustowne rzeczy jakie mam. Wychodząc z domu zeszłam na górę na strych policzyć kartofle. Policzywszy pyry mogłam spokojnie jechać. Ze spokojem wyjechałam sobie z podwórka zupełnie się nie spodziewając przy wjeździe na A4 złożył mi się składak... rozdygotana zaczęłam go nieudolnie składać. Kiedy już skończyłam przypominał taczkę, nie jechało mi się nim dobrze, ponieważ nie był zbyt stabilny. będąc juz prawie na plaży omsknął się o krawężnik i ja razem z nim wpadłam do Bałtyku, co spowodowało okrutny gniew władcy mórz króla Trytona- syna jednorodzonego Władysława Chuja Krzywego.
środa, 21 czerwca 2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Śpiewać każdy może... nie każdy
Witam ale się na jarałam tzn. pod jarałam, kilka dni temu dostałam list gończy od samego Papierza, żartuje na pisał do mnie sam Piotr Rubik...
-
To był tylko rimming w Rimini, wakacje, plaża, 660 hoteli, a w jednym my. Po grecku, we Włoszech, powiedziałeś "zaraz wracam...
-
Skurwysynie, Bobrze, o Ty chuju, Bobrze. Aaa, kurwa, Bober! Aaa, chuju! Chuju, Bobrze. Ty chuju, Bobrze. Nie uciekaj, Bobrze. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz