piątek, 19 stycznia 2018

Śpiewać każdy może... nie każdy

Witam ale się na jarałam tzn. pod jarałam, kilka dni temu dostałam list gończy od samego Papierza, żartuje na pisał do mnie sam Piotr Rubik, ze swym całym klaszczącym zespołem do klaskania. W mojej głowie wykonfabulowałam wizje jak pan Piotr macha pała, męsko drygując swym sztabem ludzi do klaskania. Nagle wzrósł mi poziom hormonu nie szczęścia adrenokortykotropowy, poczułam jak durszlak który usiłowałam nosić jako czapkę, w te jak że mroźne dni wżyna mi się w czaszkę bezlitośnie. Wracając do meritum, z wielką chęcią wezmę udział w koncercie  Rubika i będę klaskać najgłośniej w  całej muszli koncertowej. Chętnie jeszcze powiem wam trochę o mojej studniówce na, której o mało nie straciłam dziewictwa. Było pięknie sala wystrojona, bufet pierwsza klasa, najadłam się jak nigdy dotąd- musiałam wiedzieć za co zapłaciłam, mój partner z którym tańczyłam poloneza i który uratował mi życie dwukrotnie iż wywaliła bym się przez moje podniszczone baleriny, oszołomiona natłokiem wrażeń i coka colą którą piłam nie nie spodziewałam się że dojdzie do próby gwałtu niczego nie podejrzewając wsiadłam z Adamem do opla i zaczął się do mnie dobierać, ściągnął mi czapkę, kamizelkę kuloodporną, a podnosząc moją sukienkę ujrzał mój zardzewiały pas cnoty, który założył mi tata w wieku 6 lat, dzięki niemu uszłam z cnotą(dziekuje ci tato że bijesz mnie szmatą, czasami grabiami a czasem łopatą) od tamtej pory nie wychodzę z domu. Odchodząc od tego nie miłeg zdażenia to byłam ostatnio na wośp-ie (wielkaorkiestraświatecznejpomocy) tyle co ja nakradłam, co ja nawyciągałam z tych puszek, to wiem tylko ja i sam pan Bóg, no ale co tez mi się coś od życia należy, zawsze miałam pod górę i nikt mnie nie kochał a co gorsze wszyscy nienawidzili. Jest jeszcze jedna sprawa której wolała bym nie poruszać, a mam na myśli to że nie za śpiewam w Opolu, nie proście nawet już zdecydowałam nie ma odwrotu. Za małe pieniadze mi zaproponowali, aa i na Eurowizji tez nie zaśpiewam gardzę nimi jak oni mną. kończąc ta dygresje przesyłam buziaki całusy i uściski.

Znalezione obrazy dla zapytania piotr rubik

wtorek, 15 sierpnia 2017

Moje dzieciństwo

Witajcie.
Chciała bym wam opowiedzieć o moim dzieciństwie, którego nigdy nie miałam. Wychodząc z macicy mojej matki, wystrzeliłam jak z procy, o mało nie uderzywszy o ścianę. Żyje dzięki mojej niezwykle krótkiej pępowinie, zanadto i dzięki niej dostawałam najlepsze jadło jakie jadła moja rodzicielka: kiełbasa z grila, pierogi, pasztet, same rarytasy, gdzie nie każdy mógł sobie pozwolić na tak wykwintnie posiłki jak moja mamusia. Pamiętam dzień kiedy zjadła coś niezwykłego, było to coć co mną wstrząsnęło było tam mięso, warzywka, i ostry sos, tak to był kebab od turka z Niemiec francuskiego pochodzenia, którego matka była z Białorusi. Ni  stąd ni zowąd naszły mnie napady bólu dupy i wrażenie jak bym wyszła z basenu: mamie odeszły wody, a była to ciąża pozamaciczna... Ale się rozgadałam miało być o moim dzieciństwie, przepraszam!
...Od maleńkości nie byłam lubiana przez inne dzieci, nawet własna matka nie okazywała mi miłości, w wieku 4 lat pierwszy raz zabiłam... przez przypadek... komara... dupą... no usiadłam na niego!
Nie był to koniec moich mordów, jadąc hulajnogą rozpędziłam się do 130km/h i na moim czole okrutną śmiercią zginęła mała, niewinna mucha końska... a nie to wtedy w konia wjechałam.
Trauma, od tego czasu przyrzekłam sobie już nigdy nie jeść koniny.
Morderstw nie było końca, nie raz zarżnęłam kogoś na śmieć, ale i nie raz mnie ktoś zerżnął.
Musiałam w końcu się ogarnąć, lecz głosy z wnętrza mnie, nie pozwalały mi na to, okazało się ze przemawia do mnie mój żołądek iż od 15-stu minut nie jadłam, z prędkością światła udałam się do najbliższego sklepiku, gdzie zakupiłam marynowane śledzie w puszce.
Mijały godziny, dni, tygodnie, miesiące, kwartały, lata, aż dotarłam tu gdzie jestem teraz, jestem nikim ale cóż.
Dziękuje za uwagę i życzę miłej/ego nocy/dnia.


wtorek, 1 sierpnia 2017

TOUR DE....

Było ciepłe lato chodz czasem padało duzo wina sie piło i mało się spało tak zaczeła się wakacyjna przygoda mojego życia. 16.05.1969 r. bardzo wcześnie rano był mój piękny rejs motorówką... Titanicem, była to podróz do małej indiańskiej wioski nazywanej Kodrąb 3X.
Ale nie ważne, kogo to obchodzi. Po prostu zaginęłam na Titanicu.
W ostatnich dniach odbywa się Tour de France w Polsce. Postanowilam wziąc udział w tej imprezie, lecz nie działa mi hamulec na prawe koło w moim wózku inwalidzkim, więc zostałam z tego powodu zdyskwalifikowana  dyscyplinarnie i odwieźli mnie na psiarnie z powodu zatruwania dupy organizatorom Tour de Kodrąb. Policjanci szybko zorientowali się ze maja do czynienia z niepełnosprawną umysłowo pszczołą z głową ślimaka, więc zaprowadzili mnie na dołek i po 69 godzinach puścili wolno w puszczę białowieską. Poczułam silny skurcz w mięśniach ślepej kiszki, co oznaczało tylko jedno...dziką ochotę na pasztet. Chcąc zaspokoić swoje pożądanie, kupiłam na przecenie w prestiżowym  sklepie stacjonarnym (biedronka) pasztet z bobra. Niestety, zachłysnęłam się puszką i musiałam trafić na salę intensywnej onkologii. Zaproponowałam panu dokturowi ze zrobie mu loda. Jednak szybko otrząsnęłam się ze wstrząsu poporodowego i uświadomiłam sobie, że nie pracuję w lodziarni. Bardzo mnie to zabolało. Jak najszybciej opuściłam mury tego szpitala psychiatrycznego samowolnie. Jednak karma szybko wraca i już o 21:37 tego samego dnia napadły mnie rozwścieczone szerszenie. Strasznie bolał mnie duży mięsień lewego pośladka. Dodatkowo ugryzła mnie dzika kobra w suta i mi odpadł... Nadal jestem w drodze do indianskiej wioski zwanej kodrąbiem. Fascynuje sie tym krajem trzeciego swiata poniewaz zyli tam moi przodkowie oraz zostaly tam wynalezione kamasutra i pizamy.Niestety na granicy między Kurdistanem na Wagadugu przyłapali mnie murzyńscy mariusze funkcjonariusze i skapnęli sie że podróżuję na fałszywym paszporcie MAryli Rodowicz. Za karę musiałam pomalować skorupki 69999 ślimaków, aby ożywić ich egzystencję... Kiedy byłam już bardzo blisko celu, zostalo mi jedyne 69 minut drogi do punktu docelowego, zostałam potrącona przez jaskrawozielony ciągnik z napędem na pięć kół. Tak się wlasnie zakonczyla moja podróż do dalekowschodnich Indii.
Pozdrawiam.

środa, 21 czerwca 2017

Lodowe marzenie Pana Kowalskiego

Witam
przed krótką chwilą zadzwoniwszy do mnie pani z domu publicznego Sabat, zapytawszy mnie, czy mam ochotę na mintaja, odpowiedziałam, ze nazywam się Bożena Kowalska. Wyśmienite śledzie sprzedawane są na ulicy słowiańskiej 56A. A ja mieszkam na ul. Mickiewicza 1. 
Tak bez żadnych łamań?
Łamana na 5.
Na 9?
Tak, na 9.

Będąc na wycieczce dla seniorów 69+ w miastach z nadmorskim uzdrowicielskim klimatem nie wpuszczono mnie do namiotu towarowego Cropp z przecenami do 90%, gdyż jebałam śledziem.
Poczułam się tym urażona, zdegustowana i poczułam silną chęć na wolno wędzone langustynki z grilla w sosie koperkowo-śmietankowym z ziemniakami. Więc udałam się do najbliżej zlokalizowanej restauracji McDonald, z której również mnie wyproszono z powodu przykrego zapachu śledzia z cebulą. Wychodząc z lokalu ujrzałam Janusza Kowalskiego wyrzucającego lodowe marzenie do śmietnika. Upewniwszy się, że ludzie idący ulicami patrzą na mnie, wyciągnęłam deser Pana Kowalskiego z kosza i go dokończyłam. Następnie poszłam na plażę nudystów uwędzić pyry.
Rozpaliłam ogień z szyszek i wsadziłam 5kg ziemniaków do ognia, które zawsze noszę przy sobie.
Po 997666 sekundach mogłam już delektować się przysmakiem Bogów zamieszkujących Górę Olimp. Ten dzień, 31 marca, uważam za najlepszy z dni w moim nędznym życiu.
Pozdrawiam.






Wycieczka nad Bałtyk

Dzisiejszego pięknego poranka, gdy księżyc jeszcze jasno połyskiwał, obudziłam się w swoim łóżeczku przykryta kołdrą w krzykliwe kwieciste wzory. Szybko wstałam na krzywe nogi, iż byłam umówiona z przyjaciółmi na wyjazd na plaże. Uradowana "wrzuciłam coś na ruszt" i ubrałam się w najbardziej niegustowne rzeczy jakie mam. Wychodząc z domu zeszłam na górę na strych policzyć kartofle. Policzywszy pyry mogłam spokojnie jechać. Ze spokojem wyjechałam sobie z podwórka zupełnie się nie spodziewając przy wjeździe na A4 złożył mi się składak... rozdygotana zaczęłam go nieudolnie składać. Kiedy już skończyłam przypominał taczkę, nie jechało mi się nim dobrze, ponieważ nie był zbyt stabilny. będąc juz prawie na plaży omsknął się o krawężnik i ja razem z nim wpadłam do Bałtyku, co spowodowało okrutny gniew władcy mórz króla Trytona- syna jednorodzonego Władysława Chuja Krzywego.


wu i e er es zet

Życie jest piękne

żartowałam

gniew impulsywny pośród morskich wzburzonych fal należących do złowrogiego króla Trytona
który swój gniew wylewa pod nogi niemieckich turystów

a pod moje nie
bo mnie nie dosięga nawet silna nerwica wyimaginowanego jegomości Trytona XVI

bo jestem tylko nikim
ale kocham ślimaki


wtorek, 13 czerwca 2017

najlepsza na ulicy

jestem najlepszą
poetką
na mojej ulicy

z tego co wiem
żaden inny poeta
tu nie mieszka


Rimini

To był tylko rimming w Rimini,
wakacje, plaża, 660 hoteli,
a w jednym my.
Po grecku, we Włoszech,
powiedziałeś "zaraz wracam"
kupię Ci colę, do tej pory
chce mi się pić, chuju.
~Rafalala

Polowanie na bobra.

Skurwysynie, Bobrze,
o Ty chuju, Bobrze.
Aaa, kurwa, Bober!
Aaa, chuju!
Chuju, Bobrze.
Ty chuju, Bobrze.
Nie uciekaj, Bobrze.
Nie uciekaj.
No i gdzie?
Siedź.
Ale fajny Bober.
AAAAAA!!!
Kurwa, gryzie.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Bal

W tym jakże nieważnym dla mnie dniu cierpię na rozwolnienie z powodu niedosmażonych frytek. Na dodatek występuje deficyt mojej ulubionej Coca coli. Wody nie piję, gdyż zawiera za dużo cukru, a ja jestem fit. Posiadam talię pszczoły, a nawet trzmiela.
Cholernie przystojny DJ- Andrzej Salamandra Plamista gra najgorszą muzykę, jaką w życiu słyszałam. Dlatego też tłum na parkiecie jest pełny nikogo. A tańczący belgijkę, nie tańczą jej w ogóle.
Moja sukienka w kwadratowe trójkąty przypominające trapezy wyróżnia się swoim niezwykle ubarwionym, namaszczeniem tkaniny. Czarno biała. A zebrani wśród mnie goście odstraszają mnie swoimi brzydkimi ryjami i niegustownymi strojami, które wyraźnie odstają od mojej niezwykłej kreacji i krzywo ściętej grzywki.
Nie wiem, co tutaj robię. 
Spotkawszy farbowanego blondyna na desce, który potencjalnie mógłby być moim mężem, zapytawszy go, czy lubi ślimaki, odpowiedział, że nie...W tym samym momencie dostałam astmy i posmutniałam. Nie mogłam pogodzić się z myślą, że mogłabym stracić blondyna o nieznanym mi imieniu. Postanowiłam podejść do niego jeszcze raz. Zapytawszy go ponownie, ale o to, czy lubi stopy, odrzekł, że kocha. Byłam przeszczęśliwa, że lubi mosiądz tak samo jak ja! Jednak niespodziewanie pojawił się mój środek transportu AAA...Amanda i spłoszyła mi kochanka.
Poczułam wtedy, że jestem nikim...ale kocham ślimaki...a blondyn nie kocha mnie...

sobota, 10 czerwca 2017

Kokon

Będąc już prawie dorosłą pszczołą chciałam zamieszkać we własnym kokonie. Niestety los mi nie sprzyja, Matka mnie nie kocha, a dupy dałam już dawno temu. Na dodatek cierpię na bezsenność z powodu otrzymania oceny niedostatecznej w czasach gimnazjalnych z biologii, z tematu o dziedziczeniu płci. Xd. XX. XY. Chciałam popełnić harakiri i pogodzić się z wolą zdradzieckiego boga wojny Neptuna, syna Benedykta XVI z domu jednorodzinnego jehowoszatańskiego. 
A JEDNAK.
Dalmatyńczyki kochają zasypiać przy świetle pomarańczowego słońca, świecącego ze strony północno-zachodniej.
Dlatego nadal jestem nikim i kocham ślimaki. Mieszkam w Żoliborzu obok Zbyszka z Ciechocinka. 
Moim hobby jest wyścig pcheł na grzbiecie AAA...Amandy zamieszkałej w jednym z niebieskich kontenerów Zbyszka (pot. Zbyniu-dla przyjaciół).

Śpiewać każdy może... nie każdy

Witam ale się na jarałam tzn. pod jarałam, kilka dni temu dostałam list gończy od samego Papierza, żartuje na pisał do mnie sam Piotr Rubik...